niedziela, 10 stycznia 2021

O rysiach w Puszczy Kampinoskiej

Puszcza Kampinoska, za sprawą pracowników parku narodowego, stała się domem nie tylko dla łosiów, z których słynie, lecz również dla rysiów, o czym mało kto wie. Ciekawe informacje o programie reintrodukcji tych wspaniałych kotów do Kampinosu (i nie tylko o tym) przynosi noworoczne wydanie (5 I 2021 r.) Tygodnika Solidarność: poniżej przytaczamy fragmenty rozmowy z jednym ze strażników parku.

Gdzieś w tej kniei czają się kampinoskie rysie
Gdzieś w tej kniei czają się kampinoskie rysie (na fot. okolice Sierakowa)


Kampinoskie rysie biegają po polskich lasach

Pierwszy ryś introdukowany w Kampinoskim Parku Narodowym nazywał się Spencer i po wypuszczeniu bardzo rozrabiał. Mieliśmy z nim problemy, ponieważ lubił chodzić na łatwy żer i zamist polować na zwierzynę leśną, wybierał kurniki okolicznych rolników, a że miał wcześniej styczność z ludźmi, więc aż tak bardzo siedzib ludzkich się nie bał. Wielokrotnie odławialiśmy go w okolicach kurniów i wypuszczaliśmy w leśnych ostępach, ale on uparcie do nich wracał. W końcu wylądował w wolierze jako partner dla samic, ponieważ  szkody, które wyrządzał, zbyt dużo nas kosztowały.

Przypuszcza się, że na terenie parku przebywa od jednego do dwóch kocurów i od trzech do pięciu kocic. To są oczywiście szacunki, ponieważ są to zwierzęta bardzo skryte i przemieszczające się na znaczne odległości. Rysie w przeciwieństwie do wilków są samotnikami i zajmują znaczne areały, samce mają większe rewiry niż samice. Przyjmuje się, że na jednego samca przypada do trzech samic. Na wiosnę, gdy młode przychodzą na świat, jest ich więcej, jednak młodzież później odchodzi i zostaje około pięciu sztuk. Nie jesteśmy w stanie określić, jak populacja wilków wpływa na liczebność rysi.

Kampinoskie młode rysie migrują niekiedy całkiem daleko. Kiedy zakładaliśmy im obroże telemetryczne, to okazało się, że niektóre osobniki dochodziły aż do Borów Tucholskich. Naszymi rysiami zasiedliliśmy kawał Polski.

[oprac. na podstawie wypowiedzi Romana Szymańskiego, starszego strażnika KPN; Tygodnik Solidarność, nr 1, 5 I 2021]

czwartek, 7 stycznia 2021

Ostatnia taka zima w Kampinosie

Pojawiające się w ostatnich dniach doniesienia o nadciągającej "bestii ze wschodu" (w kontekście mroźnej i śnieżnej zimy) skłoniły nas do zastanowienia, kiedy ostatnio widzieliśmy śnieg w Puszczy Kampinoskiej. Jako że nie doszliśmy do porozumienia, otworzyliśmy archiwum fotograficzne i okazało się, że po raz ostatni kilkucentymetrową warstwę śniegu obserwowaliśmy w naszej ulubionej puszczy na przełomie stycznia i lutego 2019 roku! Ubiegłoroczny sezon (2019/2020) był zupełnie bezśnieżny, a przynajmniej nam nie udało się natrafić na ślady białego puchu, mimo niejednej próby. Tak więc dziś zapraszamy na wspomnienie ostatniej takiej (czyli prawdziwie śnieżnej) zimy w Kampinosie.

Śnieżna zima w Kampinosie
Śnieżna zima w Kampinosie, 26 I 2019 r.

Był piątek, 25 stycznia 2019 roku. Właśnie przyjechaliśmy do Warszawy w celach służbowych i już w ciągu dnia obserwowaliśmy dość obfite opady śniegu w centrum miasta przy niewielkim, lecz stabilnym mrozie. Choć na sobotę mieliśmy inne plany, uznaliśmy, że nie wolno nam przepuścić szansy na wycieczkę po Puszczy Kampinoskiej, pięknie udekorowanej świeżym białym puchem. Jak pomyśleliśmy, tak też uczyniliśmy, a fotorelację z tej kilkugodzinnej wyprawy zamieszczamy poniżej. Nie ma co kryć, Kampinos w bieli podoba nam się najbardziej! Czy bestia ze wschodu pozwoli nam niebawem odświeżyć wspomnienia również na żywo??

Trasa: Truskaw - Truskawska Droga - Zaborów Leśny - Wyględy Górne - Ławy - Pod Dębową Górą - Wierszowska Droga - cmentarz i pomnik w Wierszach - Mogiła Powstańców 1863 r. - Zaborów Leśny - Truskawska Droga - Truskaw

środa, 6 stycznia 2021

Arktyczna sceneria na Trójgarbie

Kilka lat temu mieliśmy już okazję odwiedzić charakterystyczny Trójgarb w ramach dłuższej wycieczki po Górach Wałbrzyskich. Mimo iż rajd ten odbywaliśmy w lutym, na trasie panowały właściwie jesienne warunki, a co najważniejsze - na szczycie Trójgarbu nie było jeszcze wówczas wieży widokowej (oddanej do użytku 29 XII 2018 r. na pamiątkę setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości). W grudniu 2020 r. nadarzyła się okazja do ponownej wizyty na Trójgarbie, który wydał się nam w tym momencie niejako zupełnie nowym, nieznanym miejscem nie tylko z powodu obecności wieży (którą ujrzeliśmy po raz pierwszy "na żywo"), lecz także ze względu na niezwykłą scenerię, którą nań zastaliśmy.

Arktyczna sceneria na wieży na Trójgarbie
Arktyczna sceneria na wieży na Trójgarbie


Otóż, ciekawy zbieg warunków termicznych, dużej wilgotności i silnego wiatru spowodował, że na szczycie Trójgarbu oraz jego okolicach zapanowała iście "arktyczna" atmosfera, choć u jego podnóża i w okolicznych dolinach wciąż panowała jesień. Zwłaszcza ów przenikliwy wiatr dał nam się we znaki - wystarczyła chwila bez rękawic, by dosłownie stracić czucie w palcach, mimo braku silnego mrozu. Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji z tego interesującego spotkania z Trójgarbem.

Trasa: Lubomin - ruiny bacówki pod "Trójgarbem" - skrzyżowanie pod Trójgarbem - droga "Tarcie Chrzanu" - Trójgarb - Przełęcz pod Trójgarbem - skrzyżowanie szlaków, skąd kierujemy się na południe drogą "Tarcie Chrzanu" - droga "Tarcie Chrzanu" - skrzyżowanie pod Trójgarbem - Lubomin

Wielka i Mała Sowa zatopione we mgle

Góry Sowie to częsty cel naszych wędrówek, przeżyliśmy tu mnóstwo pięknych chwil, po których pozostał ocean wspomnień, zjedliśmy tony malin, jeżyn i grzybów zebranych w Sowich; to tu wreszcie, w Sowich, wiele wiele lat temu złapaliśmy nasze pierwsze w życiu kleszcze 😀 Nic więc dziwnego, że wracamy tu zawsze, gdy jesteśmy gdzieś w pobliżu. Tak też zdarzyło się tuż przed świętami Bożego Narodzenia 2020 r., gdy wybraliśmy się na spacer na Małą i Wielką Sowę, ruszając z Przełęczy Sokolej. Na całej trasie towarzyszyła nam gęsta mgła, która tworzyła specyficzny nastrój ciszy i tajemniczości. Zapraszamy na fotorelację z tej przedświątecznej wycieczki.

Wielka Sowa we mgle
Wielka Sowa we mgle
 

Trasa: Przełęcz Sokola - Jelenia Polana - Mała Sowa - Rozdroże między Sowami - Wielka Sowa - schronisko "Sowa" - Rozdroże nad Sokolcem - Przełęcz Sokola - okolice schroniska "Orzeł"

wtorek, 5 stycznia 2021

Stromiec: stateczny dżentelmen w Górach Kaczawskich

W grudniu 2020 roku mieliśmy okazję spędzić sporo czasu w okolicach Jeleniej Góry. Czwartek, 17 grudnia przywitał nas pięknym słońcem, zatem korzystając z wolnego dnia w pracy, postanowiliśmy udać się na spacer na Stromiec. Kilka miesięcy temu opisaliśmy przykładową trasę dojścia na Stromiec z jeleniogórskiego osiedla Zabobrze, jednak wówczas szczyt ten był tylko jednym z kilku punktów całodniowego rajdu po Górach Kaczawskich i nie mieliśmy zbyt wiele czasu, by spędzić na nim choć parę chwil. Przepiękna końcowka jesieni skłoniła nas do powrotu na Stromiec, który tym razem stanowił podstawowy cel wędrówki.

Stromiec na tle pasma Karkonoszy, widok spod podnóża Chrośnickich Kop
Stromiec na tle pasma Karkonoszy, widok spod podnóża Chrośnickich Kop
 

Prowadzący na wierzchołek Stromca szlak żółty (istnieje od niedawna, wiedzie południowym zboczem) to jedna z najkrótszych znakowanych tras w całych Sudetach. Choć Stromiec to jeden z najbardziej charakterystycznych sudeckich "stożków", sam jego wierzchołek jest zaskakująco "wypłaszczony", a jego kulminacja ciągnie się na odcinku kilkudziesięciu metrów. Stromiec to także bardzo ciekawe formacje skalne, zlokalizowane tuż pod wierzchołkiem, niezwykle strome północne zbocze (prawie jak na Lackowej 😃), a także kilka przecinek z widokiem na fragment Karkonoszy i dostrzegalne gołym okiem ślady dawnej infrastruktury turystycznej (przekazy mówią m.in. o wieży widokowej). Zapraszamy na Stromiec i jego najbliższe okolice!