poniedziałek, 23 listopada 2020

Za kulisami wędrówek: Jeszcze lżejsza przyjemność

Czekolada Wedla (bez względu na to, kto w danym momencie był właścicielem tej firmy) towarzyszyła nam na naszych wędrownych szlakach od zawsze. Czy to klasyczna gorzka, czy to mleczna, była niezawodnym źródłem energii, zwłaszcza zimą, gdy śnieg sięgał nam po kolana, albo i po uda :) Tradycją było też to, że tabliczka czekolady ważyła 100 gramów - wartość ta pozostawała niezmienna przez dziesięciolecia i można było użyć jej jako odważnika, niczym walca z Sevres. Jakież zatem było nasze zdziwienie, gdy kilka dni temu sięgnęliśmy w sklepie po tabliczkę gorzkiej czekolady Wedla w "nowym opakowaniu" i spostrzegliśmy, że w środku znajduje się zaledwie 90 gramów tego produktu. To samo dotyczyło czekolady mlecznej.

czekolada wedel gorzka 90 g
fot. wedel.pl

czekolada wedel mleczna 90 g
fot. wedel.pl

Jesteśmy w miarę świadomymi konsumentami i zjawisko downsizingu jest nam rzecz jasna znane. Zdajemy sobie sprawę, że jest ono powszechnie stosowane przez firmy z różnych branż, nie tylko na polskim rynku. Sam Wedel też od dawna je stosował - dość wspomnieć słynne Ptasie mleczko, które dawniej ważyło 500 g, w ostatnich latach 380 g, a wersja A.D. 2020 to już tylko 360 g mleczno-waniliowej pianki. Hasło marketingowe Wedla "Jeszcze lżejsza przyjemność!" brzmi w tym kontekście wyjątkowo kuriozalnie.

Wedel: jeszcze lżejsza przyjemność
Wedel: jeszcze lżejsza przyjemność. Było 380 g, jest 360 g; fot. wedel.pl

Wszystkie te marketingowe sztuczki (czy też robienie klientów w wała, jak chcą niektórzy) przez dekady omijały jednak pewne "świętości", jak np. to, że tabliczka czekolady = 100 g. A przynajmniej tabliczka wedlowskiej czekolady. Jak się okazuje, we współczesnym biznesie świętości nie ma i czekolada wedlowska również nie jest już taką, jaką była "od zawsze". Wzorzec z Serves został naruszony. Co to oznacza dla nas? Podczas nadchodzącej zimy do plecaków zapakujemy gorzką czekoladę innej firmy. Wszak consuetudo altera natura est, tabliczka czekolady musi ważyć 100 g. Ni mniej, ni więcej.

wtorek, 3 listopada 2020

Radziejowa, Niemcowa i sądeckie legendy

Końcówkę lata 2019 roku spędzaliśmy m.in. w Beskidzie Sądeckim, urządziwszy sobie bazę w Krynicy-Zdroju. Jednym z celów naszego pobytu miała być - jak to mawiają - królowa Beskidu Sądeckiego, czyli Radziejowa (1262 m n.p.m.). To nasza "stara znajoma"; tak o niej myśleliśmy od czasu zimowych wakacji kilka lat wcześniej, gdy wędrowaliśmy z Piwnicznej przez Jaśkową Pościel, Niemcową, Trześniowy Groń, Wielkiego Rogacza aż po Przełęcz Obidza. Wówczas niewiele zabrakło, by starczyło nam dnia również na niespodziewaną wizytę na Radziejowej, jednak woleliśmy nie kusić losu, rzucając górom nierozsądne "wyzwanie" w środku śnieżnej zimy. Tym razem królowa Beskidu była głównym celem naszej wyprawy i tak ją zaplanowaliśmy, by cel ów niezawodnie osiągnąć, a jeśli udałoby się coś więcej, to tym lepiej.

Przysiółek Poczekaj pod Niemcową
Przysiółek Poczekaj pod Niemcową


Trasa: Piwniczna-Zdrój - Kamienny Groń - Niemcowa / Trześniowy Groń (węzeł szlaków) - Międzyradziejówki - Wielki Rogacz - Przełęcz Żłobki - Radziejowa - Wielki Rogacz - Niemcowa / Trześniowy Groń (węzeł szlaków) - Niemcowa - Szkoła nad obłokami - Poczekaj - Chatka babci Nowakowej - powrót tą samą trasą do: Niemcowa / Trześniowy Groń (węzeł szlaków) - Kamienny Groń - Piwniczna-Zdrój


sobota, 31 października 2020

Rezerwat "Las Klasztorny" pod Leżajskiem

Rezerwat "Las Klasztorny", położony ok. 2 kilometry od północnych granic Leżajska, to prawdopodobnie jeden z najmniejszych leśnych rezerwatów przyrody w naszym kraju. Zajmuje powierzchnię 39,49 hektara, a założony został w 1953 roku. Stanowi on fragment lasu mieszanego o cechach zespołu naturalnego dawnej Puszczy Sandomierskiej. Na terenie rezerwatu znajdziemy obszary lasu mieszanego z przewagą sosny oraz fragmenty z przewagą buka, a także kilka drzew pomnikowych. Ochroną ścisłą objęte zostały następujące gatunki roślin: zimoziół północny, konwalia majowa, wawrzynek wilczełyko oraz lilia złotogłów.

Rezerwat Las Klasztorny Leżajsk

piątek, 30 października 2020

Mały wędrowiec debiutuje na Szybowcowej

Nie mogło być inaczej. Gdy wiosną 2020 roku dołączył do nas mały wędrowiec, było dla nas oczywiste, że prędzej czy później (ze wskazaniem na 'prędzej') wyruszy on z nami na swoją pierwszą pieszą górską wyprawę. Swoistą rozgrzewką dla małego wędrowca (i testem dla naszej sprawności logistycznej) były dwa lipcowe kilkugodzinne spacery po ogrodzie botanicznym PAN w Powsinie - młodzieniec nie miał wówczas jeszcze nawet dwóch miesięcy. Jako że letnie przechadzki pośród róż zniósł doskonale, górski debiut zaplanowaliśmy na początek września, a nasz wybór padł na Górę Szybowcową w pasmie Gór Kaczawskich.

Góra Szybowcowa zdobyta, 3 IX 2020 r.
Góra Szybowcowa zdobyta, 3 IX 2020 r.

środa, 21 października 2020

Maraton pieszy w Puszczy Kampinoskiej 2020

Igrzyska olimpijskie w Tokio, planowane na 2020 rok, zostały odwołane, mistrzostwa Europy w piłce nożnej również, lecz XLVII Maraton pieszy im. Andrzeja Zboińskiego w Puszczy Kampinoskiej odbył się niezawodnie, tradycyjnie w pierwszej połowie października (3-4 X). Wystartowaliśmy w nim po raz trzeci (relacja z naszego debiutu w 2018 roku --> tutaj), wybierając dystans 50 kilometrów. Pogoda przez większość część trasy wspaniała, choć gdzieś ok. 30. kilometra rozpętała się krótka, acz potężna ulewa z piorunami.

Maraton kampinoski 2020, okolice Zaborowa tuż przed burzą
Maraton kampinoski 2020, okolice Zaborowa tuż przed burzą

Jakimś trudnym wręcz do pomyślenia cudem było to, że przechodziliśmy akurat wówczas przez miejscowość Zaborów i przed największym deszczem schroniliśmy się pod wiatą przystankową. To się nazywa fart! Zapraszamy na krótką fotorelację z 47. edycji jednej z najstarszych w Polsce cyklicznych imprez sportowo-krajoznawczych.

czwartek, 8 października 2020

Łysa Góra w Górach Kaczawskich - z wizytą u starej znajomej

Łysą Górę (707 lub 711 m n.p.m.), położoną w Grzbiecie Południowym Gór Kaczawskich, obserwowaliśmy od lat dziecięcych. Była ona wówczas dla nas po prostu mało "atrakcyjną" sąsiadką o wiele popularniejszej w okolicy Szybowcowej Góry. W latach 90. XX wieku wierzchołek Łysej Góry został wykorzystany przez operatorów sieci komórkowych do posadowienia nań nadajników i odtąd Łysa stała się widoczna również nocą, dzięki czerwonym lampkom migoczącym na wieżach GSM.

Łysa Góra w Górach Kaczawskich - wierzchołek
Łysa Góra w Górach Kaczawskich


piątek, 28 sierpnia 2020

Most i zapora na Jeziorze Pilchowickim - dziedzictwo myśli technicznej na Śląsku

Most kolejowy nad Jeziorem Pilchowickim w 114. roku swojego istnienia niespodziewanie stał się bohaterem zbiorowej świadomości i przedmiotem ogólnopolskiego zainteresowania. Zawdzięcza to pierwotnie pogłoskom, z czasem nabierającym charakteru coraz lepiej potwierdzonych informacji, o planowanym wysadzeniu "fragmentu" konstrukcji na potrzeby produkcji filmu "Mission Impossible" z Tomem Cruisem w roli głównej. Wiele w ostatnich tygodniach napisano i powiedziano w tej sprawie, my zabierając głos w tej dyskusji chcielibyśmy odstąpić od publicystyki, a raczej spojrzeć na pilchowicką budowlę w ponadczasowym kontekście kulturowym i historycznym, wolnym od bieżącego emocjonalnego rozedrgania. Ilustracje w artykule wykonaliśmy podczas spaceru 6 sierpnia 2020 r.

Most kolejowy na Jeziorze Pilchowickim
Most kolejowy na Jeziorze Pilchowickim

Budowa kolei Jelenia Góra - Wleń (w polskich materiałach często zwanej Koleją Doliny Bobru), bo na tym właśnie szlaku położony jest most, była planowana od lat 80. XIX wieku, jednak z uwagi na szacowane bardzo wysokie koszty budowy w terenie górskim, odrzucano ją zarówno na szczeblu państwowym, jak i przez prywatne spółki kolejowe. Punktem zwrotnym okazała się powódź stulecia, która spustoszyła Śląsk w 1897 roku. W ramach przeprowadzonych wówczas szerokich konsultacji społecznych podjęto decyzję m.in. dotyczącą regulacji doliny Bobru i budowy zapory w Pilchowicach. Co ciekawe, warunkiem budowy zapory i infrastruktury hydrologicznej było doprowadzenie do Pilchowic kolei, co miało zmniejszyć koszty transportu olbrzymiej ilości materiałów budowlanych. W 1904 roku Sejm Pruski przekazał subwencję w kwocie 4,6 mln marek, w ramach której powstać miało 18 kilometrów linii kolejowej Jelenia Góra - Wleń, w tym trzy tunele i trzy mosty.

środa, 19 sierpnia 2020

Góry Kaczawskie poza szlakiem: Chrośnickie Kopy, Grodzisko i Stromiec

Tegoroczne lato jest wyjątkowe - epidemia koronawirusa i spadek międzynarodowej mobilności (w tym zagranicznych wyjazdów urlopowych) naszego społeczeństwa spowodowały, że popularne górskie miejscowości i szlaki, oblężone przecież nawet w "normalnych" okolicznościach w sezonie wakacyjnym, dosłownie pękają w szwach. Kolejki do wejścia na Śnieżkę, Tarnicę, Giewont czy Rysy, iście wielkomiejski ruch na szlakach, wielogodzinne oczekiwanie pod wyciągami i horrendalne niekiedy ceny usług w "kurortach", w których można doświadczyć wielu wrażeń, ale na pewno nie zaznać spokoju i ukojenia na łonie natury... Wszystko to skłoniło nas do przyjrzenia się mapom, aby spróbować nakreślić trasę, która dałaby nam szansę na kilkugodzinny spacer w (względnej) samotności. - Czy to w ogóle możliwe w Kotlinie Jeleniogórskiej i jej okolicach? - pomyśleliśmy. Tak się bowiem złożyło, że choć na początku sierpnia 2020 r. zajechaliśmy do Jeleniej Góry w celach zupełnie nieturystycznych, to jednak ku naszej radości pojawiła się szansa na jeden wycieczkowy dzień. Karkonosze i Izery odrzuciliśmy "z definicji", a mieliśmy informacje z pierwszej ręki, że niemało ludzi buszuje w tym czasie również w Rudawach Janowickich. Pozostały nam zatem Góry Kaczawskie, które skądinąd bardzo lubimy.

Chrośnickie Kopy w Górach Kaczawskich
Chrośnickie Kopy w Górach Kaczawskich

środa, 12 sierpnia 2020

Szybowisko, czyli najładniejszy widok na Kotlinę Jeleniogórską

Góra Szybowcowa (560 m n.p.m.) uchodzi na najlepszy punkt widokowy na całą Kotlinę Jeleniogórską, która dumnie prezentuje się w tym miejscu na tle niemal całego pasma Karkonoszy i Rudaw Janowickich. Olbrzymią popularnością szczyt ten cieszy się właściwie przez cały rok, a swoistą kulminacją tej popularności jest sezon letni oraz noc sylwestrowa. Nic dziwnego, wszak pejzaże malują się stąd w istocie wyborne, a przy bardzo dobrej widoczności możemy wyraźnie dostrzec nie tylko zabudowania poszczególnych jeleniogórskich dzielnic, zabytkowe kościoły, rynek, zakłady przemysłowe itp., ale też np. trzy dyski obserwatorium meteorologicznego na Śnieżce, tudzież stację przekaźnikową na Śnieżych Kotłach (warto mieć przy sobie sprzęt optyczny, który ułatwi nam obserwacje). Spoglądając zaś w przeciwną stronę, w kierunku północnym, ujrzymy rozległą dolinę i ciągnącą się wzdłuż niej malowniczą wioskę Płoszczyna. Nad doliną naszej uwadze nie umkną z pewnością również Chrośnickie Kopy - pasmo sześciu zalesionych szczytów wznoszących się na wysokość od 517 do 662 m n.p.m.

Góra Szybowcowa - północne zbocze
Północne zbocze Góry Szybowcowej widziane znad Płoszczyny

Nadto, Góra Szybowcowa jest łatwo dostępna dla pieszych podążających od strony jeleniogórskiego osiedla Zabobrze (krótsza ścieżka prosto na szczyt przez łąki lub dłuższa przez przyjemny las), a na sam szczyt dojechać możemy również własnym samochodem, korzytając z drogi asfaltowej. Czeka tu na nas niewielka restauracja (zimne piwko po zdobyciu góry w upalny dzień to jest to!), a prócz kontemplowania górskich krajobrazów nierzadko możemy natrafić i podpatrywać tu trenujących paralotniarzy, przelatujące nad naszymi głowami szybowce i miłośników innych sportów powietrznych. Co więcej, jako jedna z niewielu szczytów Gór Kaczawskich, Góra Szybowcowa jest niezalesiona wokoło swojego wierzchołka, wręcz rozciągają się nań regularnie koszone przez aeroklub łąki, które zachęcają, by pozostać tu dłużej i spędzić czas w pozycji horyzontalnej.

Jak powiedzieliśmy, o Górze Szybowcowej słyszało wielu, wielu też spoglądało na Kotlinę Jeleniogórską z jej szczytu. Mało kto z kolei wie, że tuż obok niej (ok. 700 metrów na południowy zachód w linii prostej), znajduje się niemal bliźniacza góra (541 m n.p.m.) o nazwie Szybowisko (na niektórych mapach nazwą Szybowisko bywa również określane pasmo obu tych szczytów). Nie tak łatwo tu trafić, gdyż zwłaszcza latem prowadzące na nią ścieżki (odchodzące bezpośrednio od drogi asfaltowej wiodącej na Górę Szybowcową) bywają mocno zarośnięte, jednak warto podjąc ten trud, gdyż naszym zdaniem widok na Kotlinę Jeleniogórską jest stąd jeszcze lepszy, aniżeli z bardziej znanej "Szybowcówki". Przy dobrej widoczności panorama obejmuje nie tylko całe pasmo Karkonoszy, lecz także fragment Gór Izerskich. Wierzchołek Szybowiska nie jest w żaden sposób zagospodarowany (nie licząc jednej małej ławeczki), ale w zamian odnajdziemy tu ciszę i chwilę samotności, czego niekiedy próżno szukać na pobliskiej "siostrze".

Kotlina Jeleniogórska i pasmo Karkonoszy obserwowane z Szybowiska (541 m n.p.m.)
Kotlina Jeleniogórska i pasmo Karkonoszy
obserwowane z Szybowiska (541 m n.p.m.)


Poniżej kilka zdjęć ze spacerów odbytych po opisanych wyżej terenach 7 i 8 sierpnia 2020 r. Niestety, mimo bezchmurnego nieba widoczność była bardzo słaba na dalszych planach; no cóż, trafiliśmy akurat na wyjątkowo nieprzejrzyste powietrze, które spowiło krajobraz swoistą mgłą. Zapewniamy jednak, że nawet w nie do końca sprzyjących warunkach warto się tu wdrapać!

niedziela, 12 lipca 2020

Wszystkie kolory lata, czyli lipcowy spacer po ogrodzie botanicznym PAN w Powsinie

Ogród Botaniczny - Centrum Zachowania Różnorodności Biologicznej Polskiej Akademii Nauk w Powsinie to z pewnością jedno z najbardziej kolorowych (dosłownie) miejsc na mapie Warszawy i okolic. Największą dumą ogrodu jest Narodowa Kolekcja Odmian Uprawnych Róż i uzupełniający ją Ogród Testowy Nowych Odmian Róż, uruchomiony w 2018 roku (znajdziemy tu odmiany, które nie są jeszcze dostępne na rynku, oraz te, które są dostępne na rynku, ale nie dłużej niż 5 lat; wstęp do ogrodu testowego tylko z przewodnikiem). Powsińska Kolekcja założona została w 1998 roku i - jak informują władze placówki - jest największą kolekcją róż w Polsce i jedną z największych w Europie pod względem różnorodności odmian i gatunków. Hodowane są tu m.in. odmiany historyczne, znane przed II wojną światową, i wiele wiele innych, stanowiących element nie tylko biologicznej różnorodności, ale również kulturowego dziedzictwa człowieka. Nie da się bowiem ukryć, że kwiaty, a róże w szczególności, od zawsze towarzyszą człowiekowi w różnych jego życiowych aktywnościach, nierzadko będąc wręcz niezbędnym czynnikiem umożliwiającym dopełnienie określonych rytuałów społecznych czy religijnych.

Powsin ogród botaniczny PAN róże

Choć najbardziej intensywny okres kwitnienia powsińskich róż przypada na maj i czerwiec, my dotarliśmy tu dwukrotnie w lipcu (8 i 18 VII) i trzeba powiedzieć, że wciąż był to dobry moment, by niemalże utonąć w morzu kolorów pośród kwiatów róż i innych roślin hodowanych w ogrodzie. Zapraszamy zatem na fotograficzny spacer po powsińskiej placówce; podzieliliśmy go na cztery części:

  • róże
  • inne rośliny
  • pejzaże
  • portrety

środa, 24 czerwca 2020

Masyw Babiej Góry na koniec lata

Końcówka lata 2019 roku imponowała wspaniałą pogodą, zachęcającą do górskich wędrówek. Postanowiliśmy więc przedłużyć odrobinę nasz kończący się właśnie urlop, obejmujący Beskid Niski i Sądecki, i dosłownie na jedną noc zajechaliśmy do Zawoi, by wdrapać się jeszcze na tutejszą "królową niepogód" - Babią Górę. Tym razem aura miała być piękna, a cel naszej wyprawy - wisienką na torcie letniego górskiego wypoczynku.

Zawoja Czatoża, przed nami masyw Babiej Góry
Zawoja Czatoża, przed nami masyw Babiej Góry

Wyprawę naszą rozpoczęliśmy w Zawoi Czatoży, wybierając mniej popularną, nieco okrężną drogę na masyw Babiej Góry, podążając szlakiem żółtym pod Baranim Groniem i przez Fickowe Rozstaje. Od schroniska "Markowe Szczawiny" już klasycznie na Diablak - przez Przełęcz Brona. W drodze powrotnej udaliśmy się w kierunku Małej Babiej Góry i dalej szlakiem granicznym przez Jałowcowy Garb aż do Przełęczy Jałowieckiej. Stąd przyjemne zejście do Zawoi Czatoży. Po tak udanej wycieczce żałowaliśmy, że kończyło się właśnie nie tylko lato, ale i nasz urlop... :) Zapraszamy na fotorelację z tego niezwykłego spotkania z Babią Górą!

Trasa: Zawoja Czatoża - pod Baranim Groniem - Fickowe Rozstaje - Schronisko PTTK Markowe Szczawiny - Przełęcz Brona - Babia Góra (Diablak) - Przełęcz Brona - Mała Babia Góra (Cyl) - Żywieckie Rozstaje - Jałowcowy Garb - Przełęcz Jałowiecka - pod Baranim Groniem - Zawoja Czatoża

środa, 17 czerwca 2020

Góry Sokole w kolorach złotej polskiej jesieni

Początek listopada 2019 w pełni zasługiwał na miano złotej polskiej jesieni, ukazując całą paletę kolorów tej pory roku. Popołudnie pierwszego dnia listopada (Wszystkich Świętych) postanowiliśmy zatem wykorzystać na niezobowiązujący spacer po Górach Sokolich - słońce, niemal bezchmurne niebo, przyjemne ciepło - wszystko to dawało pewność wspaniałych górskich doznań, a w szczególności przepięknych widoków, znaku firmowego tej części Rudaw Janowickich.

Dolina Bobru z Sokolika, spojrzenie w kierunku zachodnim
Dolina Bobru z Sokolika, spojrzenie w kierunku zachodnim

Był to jeden z tych wypadów, gdy właściwie nie mieliśmy żadnej konkretnej trasy do przejścia; chcieliśmy się po prostu powłóczyć po okolicy, wdrapać na Sokolik i Krzyżną Górę, nacieszyć oczy krajobrazami. To właśnie podczas tej włóczęgi odkryliśmy ze zdumieniem, że stary "klasyczny" szlak niebieski z Trzcińska w kierunku Przełączki między Sokolikami został zlikwidowany i poprowadzony nową trasą, którą niegdyś biegły znaki żółte. Możliwość zamieszkiwania blisko gór to doprawdy wspaniała sprawa - po obiedzie, zamiast wyjść na spacer dookoła bloków na osiedlu, można "wyskoczyć" na jakiś wierzchołek, a nawet dwa :) Zapraszamy na fotorelację z naszej świątecznej przechadzki.

Trasa: Trzcińsko (most na Bobrze) - Pod Trzema Koronami - Schronisko PTTK "Szwajcarka" - Husyckie Skały - Krzyżna Góra - Przełączka - Sokolik - Schronisko PTTK "Szwajcarka" - Pod Trzema Koronami - Trzcińsko - ścieżka śladem dawnego przebiegu szlaku niebieskiego do Przełączki - Przełączka - powrót do Trzcińska

czwartek, 11 czerwca 2020

Niezwykle ciepła zima, czyli styczniowe spacery po trójmiejskich plażach

Wyjątkowo ciepła w tym roku zima skłoniła nas do styczniowego wyjazdu nad... morze. Po raz pierwszy jednodniowy wypad na trójmiejskie plaże urządziliśmy sobie 18 stycznia i tak nam się to spodobało, że "imprezę" tę powtórzyliśmy dokładnie tydzień później. Dobre połączenie kolejowe między centrum Polski a Trójmiastem pozwoliło nam wyjechać wczesnym rankiem z Warszawy, przejść ponad 20 kilometrów brzegiem morza (między Sopotem a Gdynią, z krótkim odejściem w kierunku Gdańska Jelitkowa), odwiedzić lokalne browary, zjeść dobry obiad i późnym wieczorem wrócić do stolicy.

Dar Pomorza i ORP Błyskawica
Dar Pomorza i ORP "Błyskawica", Gdynia

Dwie styczniowe soboty nad Bałtykiem były właściwie identyczne, zarówno pod względem programu wycieczki, jak i pogody. Było wprawdzie pochmurno, ale zarazem niemal bezwietrznie, a nasze morze bardziej przypominało jezioro. Zapraszamy do obejrzenia wspominkowej galerii zdjęć, obrazujących ową ciepłą zimę nad samym morzem.

niedziela, 3 maja 2020

Dla spragnionego wędrowca, czyli o śmieciach w Kampinosie

Narodowe święto Konstytucji 3 maja to znakomita okazja to zorganizowania leśnej wyprawy. Będąc tego dnia w okolicy Puszczy Kampinoskiej nie mieliśmy żadnych wątpliwości co do sposobu, w jaki my chcielibyśmy spędzić choćby kilka godzin tego święta. Wędrując zielonym szlakiem między Pociechą a Starym Dębem, dostrzegliśmy taką oto "ciekawostkę":

dla spragnionego wędrowca - dobry żart czy niebezpieczne śmieci
Dla spragnionego wędrowca - dobry żart czy niebezpieczne śmieci?

dla spragnionego wędrowca - dobry żart czy niebezpieczne śmieci
Dla spragnionego wędrowca - dobry żart czy niebezpieczne śmieci?


Hmmm, ktoś tu chyba chciał być zabawny – pomyśleliśmy, lecz wcale nie było nam do śmiechu. Rzadko kiedy decydujemy się na teksty „dydaktyczne” na naszej stronie, starając się raczej skupiać na treściach pozytywnych bez belferskiego wymądrzania się, lecz jak widać, wciąż nazbyt często zdarzają się ludzie, którzy nie rozumieją, bądź też nie chcą zrozumieć podstawowych, a zarazem bardzo prostych zasad korzystania z naszego narodowego dobra, jakim bez wątpienia są polskie lasy.

Pamiętajmy zatem: nie ma znaczenia, jakie intencje kierowały nami, gdy decydowaliśmy się zostawić w lesie (o parku narodowym nie wspominając) swoje ŚMIECI. Wszystko jedno, czy naraziliśmy przyrodę chociażby na zwiększone ryzyko pożarowe (szkło + słońce + susza = ...[chyba nie musimy dopowiadać]) w ramach aktu zwyczajnego wandalizmu, czy też wydawało nam się, że jesteśmy zabawni i swoim „żartem” rozśmieszymy innych. Śmieci zawsze pozostaną śmieciami, nie znają one naszych intencji, a szkody, jakie wyrządzą, od tychże intencji w żadnym wypadku nie zależą. Zabierajmy zatem swoje śmieci z lasu, abyśmy wszyscy mogli cieszyć się jego pięknem. Nie narażajmy przyrody i ludzi.

sobota, 25 kwietnia 2020

Puszcza Kampinoska po narodowej kwarantannie

Gdy w marcu 2020 r. szykowaliśmy się już do długo odkładanej wycieczki po Puszczy Kampinoskiej, jak grom z jasnego nieba gruchnęła informacja o decyzji dyrektora Kampinoskiego Parku Narodowego w sprawie zakazu wstępu na teren parku w związku z sytuacją epidemiczną w kraju.

Odtąd niczym kania dżdżu wypatrywaliśmy dnia, w którym zakaz ten zostanie odwołany i będziemy mogli wrócić na nasze ulubione ścieżki. Wyczekiwana wiadomość nadeszła 20 kwietnia, gdy zakaz został uchylony w części dotyczącej wędrowania po szlakach znakowanych. - Hurrraaa!! - wykrzyknęliśmy i już kilka dni później zajechaliśmy do Truskawia, nie posiadając się z radości.

Polana opodal Truskawia, szlak czarny
Polana opodal Truskawia, szlak czarny

Środek tygodnia, dzień roboczy, a parking przy węźle szlaków w Truskawiu pełny jak w długi słoneczny weekend. No tak, nie tylko my stęskniliśmy się za zapachem igliwia i ptasim świergotem, ale to w sumie zdecydowanie pozytywna konstatacja :) Zwierzęta również przyjęły do wiadomości powrót człowieka do tej części puszczy, gdyż ani wilki, ani łosie nie przechadzały się po szlaku, przynajmniej za dnia ;) Radość ze spotkania z puszczą była tak wielka, że co rusz cisnęły się nam na usta słowa pewnej pieśni Anny German, które od zarania kojarzyły się nam z Kampinosem:
"...piach mazowiecki, sosna krzywa, smukły świerk..."
Zapraszamy zatem na fotograficzny spacer po Puszczy Kampinoskiej. Wszystkie zdjęcia wykonaliśmy w czwartek 23 kwietnia, w godzinach popołudniowych, na szlaku czarnym między Truskawiem a cmentarzem w Palmirach, a także na szlaku czerwonym wzdłuż Długiego Bagna. Tuż przed odjazdem zajrzeliśmy też na chwilkę na szlak żółty, aby zobaczyć mokradła znajdujące się dosłownie 200-250 metrów od parkingu w Truskawiu. Przyroda powoli budzi się do życia, ale widać też w wielu z reguły wilgotnych miejscach, że susza w tym roku będzie potężna...

niedziela, 19 kwietnia 2020

Beskid Niski codzienny, czyli poboczem drogi po wioskach i cerkwiach

W Beskid Niski przyjechaliśmy, oczywiście, przede wszystkim po to, by podreptać po górach, niemniej uznaliśmy, że w ramach przerwy od intensywnych wspinaczek warto byłoby też poznać tę ziemię od strony bliższej tutejszym mieszkańcom. Sami bowiem pochodzimy z rejonów górskich, więc wiemy, że codzienne życie ludzi zamieszkujących te obszary wcale nie musi oznaczać nieustannych wypadów na szczytowe szlaki.

Tak zrodził się pomysł całodniowej wycieczki pieszej po asfaltowych i szutrowych drogach wijących się między Wysową Zdrojem a Uściem Gorlickim, prowadzących przez beskidzkie wioski wśród drewnianych cerkwi, kapliczek, domostw, pól uprawnych, malowniczych dolin (zarówno zamieszkałych, jak i zupełnie opuszczonych), stawów i pagórków.

Wieś Ropki: takie klimaty tylko w Beskidzie Niskim
Wieś Ropki: takie klimaty tylko w Beskidzie Niskim :)

Jako się rzekło, ok. 32-kilometrową wędrówkę odbyliśmy lokalnymi drogami na terenie gminy Uście Gorlickie, w większości nie prowadzą tędy szlaki znakowane, co nie zmienia faktu, że są one przyjazne pieszym - ruch samochodowy jest znikomy (mimo dnia powszedniego), a krajobrazy przepiękne! Praktycznie cała trasa przebiega przez tereny odkryte, zapewniając nieustanną ekspozycję na beskidzkie słońce. Unikajmy jej jednak w czasie upalnego lata - po prostu nie będzie gdzie się schować przed piekącym skwarem. Za to wiosną lub podczas złotej polskiej jesieni opisywana dziś wycieczka to zaiste bajka! Na stosunkowo łatwej technicznie (dobra nawierzchnia, brak stromych podejść, aczkolwiek niemała odległość) trasie z łatwością odnaleźć będzie można ciszę i spokój, co pomoże nam uważnie wsłuchać się we własne myśli, otulone z jednej strony pięknem, a z drugiej niełatwą historią tych ziem.

poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Cerkiew św. Paraskiewy w Kwiatoniu

Odwiedziny w łemkowskiej cerkwi pw. św. Paraskiewy w Kwiatoniu znalazły się na trasie naszej ponadtrzydziestokilometrowej wycieczki pieszej po wioskach i świątyniach Beskidu Niskiego między Wysową a Uściem Gorlickim (relacja w osobnym artykule), 10 IX 2019 roku. Cerkiew stoi zaledwie kilkadziesiąt metrów od głównej szosy przebiegającej przez Kwiatoń i jest z tejże szosy doskonale widoczna. Zakładaliśmy, że bydynek wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO obiektu obejrzymy z zewnątrz i po chwili ruszymy w dalszą drogę. Było już dosyć późno (ok. godz. 17:45), nie liczyliśmy zatem, że uda nam się zobaczyć cokolwiek więcej, mimo że skądinąd wiedzieliśmy, iż co do zasady kościoły i cerkwie „unesco-we” udostępniane są turystom nawet poza sezonem letnim (w ramach małopolskiego Szlaku Architektury Drewnianej).

Cerkiew św. Paraskiewy w Kwiatoniu
Cerkiew św. Paraskiewy w Kwiatoniu

Tymczasem, ledwie zbliżyliśmy się do cerkwi i wykonaliśmy jedno zdjęcie, a zauważyliśmy, że żwawym krokiem zbliża się do nas jakiś mężczyzna z pękiem kluczy. Po chwili nas dogonił i od razu zapytał, czy chcielibyśmy... zwiedzić świątynię w środku (okazało się, że wraz z żoną opiekuje się cerkwią na co dzień). Nie zastanawiając się ani chwili, odrzekliśmy, że z wielką przyjemnością. I tak oto dane nam było spędzić w Kwiatoniu znacznie więcej czasu, niż pierwotnie planowaliśmy, dzięki czemu bliżej poznaliśmy tutejszą cerkiew.

niedziela, 5 kwietnia 2020

Zapomniane schronisko na zamku Bolczów

W Rudawach Janowickich wędrowaliśmy wielokrotnie, niekiedy zaglądając również do pozostałości zamku Bolczów, oddalonego o niecałą godzinę drogi od Janowic Wielkich. Nigdy nie kojarzyliśmy tego miejsca z jakimkowiek szerszym zagospodarowaniem turystycznym, choć gdzieniegdzie można się było natknąć na krótkie notki informujące o tym, że kiedyś na zamku funkcjonowało bliżej nieokreślone schronisko. I pewnie jeszcze długo nie rozwinęlibyśmy naszej wiedzy w zakresie tego tematu, gdyby nie narodowa kwarantanna koronawirusowa i związana z nią konieczność zorganizowania sobie znacznie większej puli czasu we własnym domu. Długo się nie zastanawiając, sięgnęliśmy do cyfrowych archiwów i nagle schronisko na zamku Bolczów stało się nam bliskie jak nigdy dotąd :) W szczególności zainteresowały nas losy tego miejsca po 1945 roku - jak to się stało, że stosunkowo szybko zupełnie zniknęło ono ze świadomości okolicznych mieszkańców, o przyjezdnych turystach nie wspominając.

Schronisko na zamku Bolczów w 1929 roku
Schronisko na zamku Bolczów w 1929 roku [fot. polska-org.pl]

czwartek, 2 kwietnia 2020

Karkonoska kolej górska. O komunikacji szynowej w regionie jeleniogórskim

Regiony górskie i podgórskie Dolnego Śląska należą do najlepiej skomunikowanych kolejowo w skali całego kraju. Wiele fragmentów Sudetów jest łatwo dostępnych dla podróżujących koleją, to na Dolnym Śląsku funkcjonuje najdłuższy tunel kolejowy w Polsce (pod Małym Wołowcem, długości 1605 m), tu czynny jest najwyżej położony przystanek kolejowy (Szklarska Poręba – Jakuszyce, 886 m n.p.m.), tu podziwiać możemy liczne dzieła inżynierii górskiej (np. wiadukty kolejowe na linii Wałbrzych-Kłodzko). Po zapaści transportu kolejowego obserwowanego w latach 90. XX w. i pierwszej dekadzie XXI w., skutkującej likwidacją wielu połączeń i stopniowym niszczeniem infrastruktury, po roku 2010 możemy cieszyć się swoistym renesansem dróg żelaznych na Dolnym Śląsku. Lokalny przewoźnik (Koleje Dolnośląskie S.A.) z roku na rok zwiększa liczbę przewiezionych podróżnych, poprawia się jakość taboru, powoli przywraca się i odbudowuje przynajmniej niektóre zniszczone wcześniej linie, choć ciągle zbyt często dają o sobie znać różne „niesnaski” między zarządcami infrastruktury a organizatorami przewozów. Tak czy inaczej, sytuacja poprawia się, co widoczne jest gołym okiem (choćby patrząc na remontowane dworce i częstotliwość kursowania składów).

Pamiątkowy kamień w Jakuszycach informujący, że znajdujemy się na najwyżej położonym przystanku kolejowym w Polsce (22.12.2016)
Pamiątkowy kamień w Jakuszycach informujący, że znajdujemy się
na najwyżej położonym przystanku kolejowym w Polsce (22.12.2016)

Studiując mapy dolnośląskiej sieci kolejowej nietrudno zauważyć, że większość szlaków (by nie powiedzieć „prawie wszystkie”), w tym najbardziej imponujące dzieła infrastruktury, zostało wytrasowanych jeszcze przed wojną przez niemieckich planistów i inżynierów. Czy to oznacza, że po 1945 zajmowano się wyłącznie próbami ratowania tego, co pozostało po złupieniu Dolnego Śląska przez Sowietów? Otóż mało kto wie, że w siermiężnych warunkach PRL polscy inżynierowie od czasu do czasu prezentowali ciekawe pomysły rozwoju sieci kolejowej w naszym kraju, sięgając do najlepszych wzorców z krajów zachodnich (sic!). Ile z tego udało się faktycznie wybudować, to inna rzecz. Dziś chcielibyśmy się przyjrzeć jednemu z takich nowatorskich pomysłów, który dotyczył postulatu budowy w Karkonoszach kolei górskiej z prawdziwego zdarzenia w kluczowym dla tego regionu trójkącie Jelenia Góra – Karpacz – Szkarska Poręba Górna (+ Jakuszyce).

Temat ten potraktowaliśmy ponadto jako świetny pretekst do przybliżenia kilku innych ciekawostek związanych z komunikacją szynową w sudeckiej części Dolnego Śląska (umieściliśmy je na jasnożółtym tle celem oddzielenia od zasadniczej części materiału). Poniżej zaś zamieszczamy szczegółówy spis treści, abyście mogli łatwiej poruszać się po tym dość długim tekście. Wykaz najważniejszych źródeł znajdziecie na końcu artykułu.

poniedziałek, 16 marca 2020

Lackowa: ścianą zachodnią na Chorągiewkę Pułaskiego

Ściana zachodnia Lackowej uchodzi za jeden z najbardziej stromych znakowanych szlaków pieszych w polskich górach (poza Tatrami). Średnie nachylenie przekracza 30 stopni, miejscami znacznie je przekraczając, a różnica wysokości na odcinku jednego kilometra przekracza 300 metrów. Nazwa królowej Beskidu Niskiego pochodzi od imienia Łacko; gdzieniegdzie zachowało się również określenie Chorągiewka Pułaskiego: za pośrednictwem sygnałów flagowych ze szczytu porozumiewały się podobno dwa obozy konfederatów barskich - w Izbach i Wysowej [więcej o spuściźnie Konfederacji barskiej w tej okolicy zob. też tutaj oraz poniżej].

Grzbiet Lackowej z drogi między Mochnaczką Niżną a Izbami, widziany ze wzgórza nad miejscowością Izby
Grzbiet Lackowej z drogi między Mochnaczką Niżną a Izbami,
widziany ze wzgórza nad miejscowością Izby

W połowie września 2019 r. stacjonowaliśmy w sercu Beskidu Sądeckiego - Krynicy Zdroju. Uznaliśmy to za znakomitą okazję do tego, by wrócić w Beskid Niski i spróbować zmierzyć się ze słynną zachodnią ścianą Lackowej. Kilka dni wcześniej, gdy mieszkaliśmy jeszcze w Wysowej Zdroju, z powodzeniem zdobyliśmy Chorągiewkę Pułaskiego, wchodząc i schodząc ścianą wschodnią, od strony Przełęczy Pułaskiego. Uznaliśmy zatem, że nie ma co czekać zbyt długo i korzystając z dobrej lokalizacji i sprzyjającej pogody ruszyliśmy na spotkanie z zachodnią ścianą.

Trasa: Mochnaczka Niżna - Izby - Przełęcz Beskid - Lackowa - [powrót] - Przełęcz Beskid - Izby - cerkiew w Bielicznej [opis w osobnym artykule] - Izby - Banica - Swarne - Mochnaczka Niżna (cerkiew) - Jakubik - Krynica Zdrój (centrum)

sobota, 14 marca 2020

Lackowa: wrześniowe wejście ścianą wschodnią

W pierwszej połowie września 2019 roku spędzaliśmy letni urlop w Wysowej Zdroju. Korzystając z okazji postanowiliśmy zdobyć najwyższy szczyt polskiej części Beskidu Niskiego, czyli Lackową (997 m n.p.m). Trasę wyznaczyliśmy bezpośrednio z Wysowej, co oznaczało, że na szczyt wejdziemy przez Przełęcz Pułaskiego i dalej ścianą wschodnią na górę. Co prawda to ściana zachodnia owiana jest legendą jednego z najbardziej stromych znakowanych szlaków pieszych w Polsce, ale uznaliśmy, że podejście od wschodu będzie w sam raz na początek, by oswoić się z Lackową, a także odwiedzić dwa inne ważne szczyty Beskidu Niskiego - Ostry Wierch i Białą Skałę.

Trasa: Wysowa Zdrój (cerkiew) - skrzyżowanie szlaków zielonego i czerwonego pod Cigielką - Cigielka - pod Ostrym Wierchem - Przełęcz Pułaskiego - Lackowa - [powrót] - pod Ostrym Wierchem - Ostry Wierch - Biała Skała - Ropki - Huta Wysowska - Wysowa Zdrój (Park zdrojowy)

Na szlaku zielonym powyżej Wysowej
Na szlaku zielonym powyżej Wysowej

środa, 11 marca 2020

Walentynki pod Miedzianą Górą

14 lutego, w dzień św. Walentego postanowiliśmy udać się na krótki spacer pod Miedzianą Górę, zaglądając przy tej okazji do znanego w całej okolicy Browaru Miedzianka. Miedziana Góra (530 m n.p.m.) położona jest około kilometr na południe od "centrum" miejscowości Miedzianka. Miejscowości, na której temat powstało w ostatnich latach kilka książek, a nawet przedstawienie w teatrze w Jeleniej Górze.

Droga z Miedzianki do Ciechanowic
Droga z Miedzianki do Ciechanowic

My do Miedzianki dotarliśmy pieszo ze stacji PKP Janowice Wielkie, położonej na linii kolejowej Wrocław - Szklarska Poręba. Prowadzi tu dobrej jakości asfaltowa droga, którą mniej "wędrowni" turyści mogą wjechać autem do samej Miedzianki. My oczywiście polecamy spacer z Janowic - to zaledwie około 1400 metrów, a zapewniamy, że wdrapawszy się na szczyt na własnych nogach z tym większą przyjemnością sięgniemy po wyroby lokalnego browaru... :)

Jako że był to spacer walentynkowy, skupialiśmy się raczej na sobie, niźli na obserwacji dobrze nam znanych terenów, niemniej udało się zrobić kilka zdjęć pod Miedzianą Górą.

niedziela, 8 marca 2020

Cerkiew św. Dymitra w Czarnej

Przemieszczając się autem między Wysową a Krynicą Zdrojem zauważyliśmy, że na trasie przejazdu znajduje się niewielka wioska Czarna, a przy jej nazwie na mapie widnieje symbol zabytkowej drewnianej cerkwi (pw. św. Dymitra). Nie zastanawiając się długo postanowiliśmy zatrzymać się przy tym obiekcie, tym bardziej że w trakcie pobytu w Beskidzie Niskim i Sądeckim niejedną cerkiewkę mieliśmy już okazję zobaczyć.

Dotarłszy na miejsce podeszliśmy z parkingu pod zamknięty budynek cerkwi. Pomyśleliśmy, że pozostanie nam obejrzeć ten obiekt jedynie z zewnątrz, jednak dosłownie po chwili spostrzegliśmy, że na plac przed świątynią pospiesznie podjeżdża jakaś pani na rowerze, po czym zmierza w naszym kierunku. Okazało się, że jest ona opiekunem cerkwi odpowiedzialnym za jej udostępnianie zwiedzającym w ramach Małopolskiego Szlaku Architektury Drewnianej. Uradowani z faktu, że dane nam będzie zobaczyć wnętrze kolejnego łemkowskiego cudeńka, weszliśmy do środka.

Cerkiew św. Dymitra w Czarnej
Cerkiew św. Dymitra w Czarnej

Wieś Czarna została założona w XVI wieku, wchodziła w skład "państwa muszyńskiego". Przed II wojną światową liczyła ponad 70 budynków mieszkalnych i ciągnęła się na odcinku ponad 3 kilometrów. Co ciekawe, na pobliskim polu namiotowym w połowie lat 80. XX wieku odbyły się dwie pierwsze edycje "Łemkowskiej Watry" - dorocznego zjazdu Łemków z całego świata.

Cerkiew św. Dymitra (obecnie służąca za rzymskokatolicki kościół filialny) zbudowana została najprawdopodobniej w 1764 roku, w XIX wieku rozbudowana. W środku zobaczyć można kompletny barokowy ikonostas z XVIII wieku, XIX-wieczną polichromię oraz bezcenny zabytek ikonografii - ikonę Matki Bożej z Dzieciątkiem z XVII wieku.

Jak dowiedzieliśmy się od opiekunki świątyni, jest ona popularnym miejscem "turystyki ślubnej" wśród narzeczonych z całego kraju, w tym "wielu z Warszawy". Aby zawrzeć tu sakrament małżeństwa, trzeba zapisać się do kolejki na wiele miesięcy do przodu. Faktycznie, kontemplując malownicze położenie łemkowskiej cerkwi doszliśmy do wniosku, że zwłaszcza w zimowym otoczeniu może ona zaoferować iście hollywoodzkie ślubne emploi :)

Cerkiew św. Michała Archanioła w Bielicznej

Maleńka cerkiew pw. św. Michała Archanioła w Bielicznej to chyba najbardziej peryferyjnie, z dala od wszelkiej cywilizacji położona tego typu budowla w Beskidzie Niskim. Odwiedziliśmy ją przy okazji forsowania zachodniego zbocza Lackowej we wrześniu 2019 r. i okazała się swoistym fizycznym i duchowym wytchnieniem po zmaganiach z królową Beskidu Niskiego.

Obecnie Bieliczna to zupełnie pusta dolina u źródła potoku Biała, u północnego podnóża Lackowej, która jest stąd doskonale widoczna. Do okresu II wojny światowej była to łemkowska wioska licząca 34 gospodarstwa. lokowana pod koniec XVI wieku. Od 1638 roku wieś należała do uposażenia kościoła w Tyliczu. Dziś możemy sobie już tylko wyobrażać malowniczo posadowione domki, zajmujące wzgórza wzdłuż doliny Białej...

Cerkiew Michała Archanioła oddalona jest 3,5 km od centrum miejscowości Izby, ostatniej osady ludzkiej po tej stronie Lackowej (dawniej zamieszkana była jeszcze Bieliczna). Niewielka świątynia pochodzi z 1796 roku, wzniesiono ją z kamienia, a po 1945 roku - wraz z opuszczeniem wsi przez jej mieszkańców - popadła ona w ruinę. Zrekonstruowana i odnowiona została w 1985 roku staraniem ówczesnego proboszcza Banicy, księdza Mieczysława Czekaja, znanego opiekuna zabytków łemkowskich w całej okolicy.

Cerkiew św. Michała Archanioła w Bielicznej
Cerkiew św. Michała Archanioła w Bielicznej

W 2019 roku była to jedyna cerkiew łemkowska w Beskidzie Niskim dostępna do zwiedzania przez całą dobę (wg tablicy informacyjnej przed budynkiem). W istocie otwarty jest jedynie przedsionek, skąd przez kratę możemy obejrzeć ołtarz i skromne wyposażenie świątyni.

Do cerkwii w Bielicznej można dostać się dwiema drogami (obie poza siecią znakowanych szlaków pieszych).

  • Wariant pierwszy, który wybraliśmy i my, prowadzi słabej jakości szutrową drogą od wsi Izby (około 3,5 km w jedną stronę). W pewnym momencie przez drogę dosłownie przelewa się potok Biała i szczerze mówiąc balibyśmy się przejechać tędy zwykłym miejskim samochodem. Pieszo dało się przejść bez problemów po drewnianych żerdziach (uwaga na poślizg!). Do Izb natomiast w okresie bezśnieżnym spokojnie dojedziemy własnym autem, lub też dojdziemy pieszo np. od strony Mochnaczki (dokąd z kolei dociera komunikacja zbiorowa z Krynicy Zdroju). 
  • Wariant drugi, przeznaczony wyłącznie dla pieszych wędrowców, prowadzi natomiast z Przełęczy Pułaskiego, położonej na granicznym szlaku czerwonym między skrzyżowaniem pod Ostrym Wierchem a masywem Lackowej. Ścieżka, którą należy podążać z przełęczy, jest dobrze widoczna na mapach, niemniej my na własnych nogach jej nie pokonaliśmy. Od spotkanych na Lackowej turystów dowiedzieliśmy się za to, że oni właśnie w ten sposób dotarli niedawno do Bielicznej. O leśnych drogach prowadzących z doliny Bielicznej do przełęczy wspomina też autor przewodnika Beskid Niski wydawnictwa Rewasz.

Wszystkie fotografie poniżej wykonano 16 IX 2019 r.

sobota, 7 marca 2020

Pasmo Wołowca: cel zdobyty po latach

Przy okazji naszych podróży w Góry Sowie niejednokrotnie mieliśmy możliwość przejazdu pociągiem najdłuższym czynnym tunelem kolejowym w Polsce (1602 metrów), zlokalizowanym pod Małym Wołowcem (nazywanym również Małym Kozłem, 718 m n.p.m.). Nieraz też rozmawialiśmy o tym, że warto by było w końcu wybrać się na ten Mały Wołowiec, zwłaszcza że poprowadzono przezeń znakowany szlak pieszy, a sam szczyt wydawał się idealnym celem półdniowej wycieczki z Wałbrzycha. Tak to jakoś wychodziło, że przez kilka lat bardziej po drodze było nam jednak korzystać z tunelu, aniżeli zdobyć górę, w której go wydrążono. W słoneczną lutową sobotę 2020 roku nadszedł wreszcie moment, w którym "odczarowaliśmy" Małego Wołowca, przy okazji odwiedzając też kilka sąsiednich szczytów.

Trasa: Wałbrzych Główny PKP - Wałbrzych, ul. Reymonta - Wałbrzych, ul. Poznańska - Rozdroże pod Dłużyną - platforma widokowa pod Dłużyną - pod Małym Wołowcem - Mały Wołowiec (Mały Kozioł) - Wołowiec - Kozioł - Przełęcz Kozia - Góra Zamkowa (zamek Nowy Dwór) - Wałbrzych Główny PKP

Wierzchołek Wołowca (776 m n.p.m.) widziany ze szczytu Kozła (774 m n.p.m.)
Wierzchołek Wołowca (776 m n.p.m.) widziany ze szczytu Kozła (774 m n.p.m.)

piątek, 6 marca 2020

Góry Kamienne zimą: trawersujemy masyw Dzikowca i Lesistej Wielkiej

Choć Góry Kamienne należą do najczęściej przez nas odwiedzanych w ostatnich latach, w masyw Dzikowca i Lesistej Wielkiej udaliśmy się po raz pierwszy. Traf chciał, że wyprawa ta przypadła na najcieplejszą zimę ostatniej dekady, mieliśmy więc nadzieję, że na odpowiedniej wysokości uda nam się zobaczyć nieco śniegu i poczuć trochę atmosfery, za którą tak tęskniliśmy...

I powiedzieć trzeba od razu, że się nie zawiedliśmy! Wybrana przez nas trasa pozwoliła nam przebyć północny fragment masywu Dzikowca i Lesistej Wielkiej (z wierzchołkami Dzikowca Wielkiego, Sokółki i wieżą widokową pod Dzikowcem), odcinek obfitujący w piękne widoki na Wałbrzych, sąsiednie miejscowości oraz liczne góry okalające tereny zurbanizowane. Z technicznego punktu widzenia trasę oceniamy jako łatwą, z jednym trudniejszym momentem (szczególnie w warunkach zimowych) - mianowicie podejściem pod wierzchołek Sokółki. Jako się rzekło, nie zabrakło również białego puchu, a gdzieniegdzie sięgał on nam po kolana!

Trasa: Boguszów-Gorce PKP - Dzikowiec Mały - Łyse Drzewo - Dzikowiec Wielki - wieża widokowa pod Dzikowcem - Pod Sokółką - Sokółka (wierzchołek) - Przełęcz Polanka - Unisław Dolny (wiadukt kolejowy) - Unisław Śląski (skrzyżowanie) - Rusztemberg - Kuźnice Świdnickie - Boguszów-Gorce Wschód PKP

Masyw Dzikowca widziany ze szczytu Sokółki (800 m n.p.m.),
na środku zdjęcia na dalekim planie ledwo widoczna czasza Chełmca

czwartek, 27 lutego 2020

Spacerem po zabytkowym centrum Warszawy

Niespełna tydzień po wizycie we Wrocławiu udaliśmy się do stolicy naszego kraju, mając nadzieję na równie przyjemny miejski spacer. Pogoda  wciąż niezbyt ciekawa, szaro-bura jesień w drugiej połowie lutego, niemniej kilkugodzinną wędrówkę po trakcie królewskim, Ogrodzie Saskim i placu Piłsudskiego będziemy wspominać z sympatią. Zapraszamy na krótką fotorelację z centrum Warszawy.

https://www.parawedrowna.pl/2020/02/wroclaw-lutowe-spacery.html
Fontanna w Ogrodzie Saskim; w głębi Grób Nieznanego Żołnierza

poniedziałek, 24 lutego 2020

Lutowe spacery po Wrocławiu

Zima w sezonie 2020 roku chyba jedynie w wysokich górach przypominała tę, jaką znają wszyscy, którzy pamiętają jeszcze XX wiek. Stolica Śląska, choć odwiedziliśmy ją w połowie lutego, również wyglądała wówczas tak, jak gdyby wciąż trwał szaro-bury listopad. Nie wiemy, czy ta sytuacja w przyszłości będzie się powtarzać, jednak dla celów dokumentacyjnych wykonaliśmy nieco zdjęć w czasie owych lutowych odwiedzin. Zapraszamy zatem na krótki spacer po jesiennym Wrocławiu w środku zimowych ferii.

Katedra wrocławska św. Jana Chrzciciela
Katedra wrocławska św. Jana Chrzciciela

poniedziałek, 10 lutego 2020

Pieniński klasyk: Trzy Korony - Sokola Perć - Sokolica w zimowej aurze

Święto Trzech Króli (Objawienia Pańskiego) AD 2020 stało się dla nas znakomitym pretekstem do wdrapania się na... Trzy Korony.  Na początku stycznia br. roku rezydowaliśmy w Krościenku, sporo czasu spędzaliśmy nad samym Dunajcem, wędrując drogą pienińską wzdłuż jego przełomu, niemniej nie mogliśmy "odpuścić" również typowo górskiej wyprawy. A skoro, jako się rzekło, kwaterowaliśmy w malowniczym Krościenku, wybór musiał paść na trasę wiodącą przez najpiękniejsze pienińskie szczyty.

Trasa: Krościenko (ul. Trzy Korony) - Toporzysko - Bajków Groń - Polana Wyrobek - Przełęcz Szopka - Trzy Korony - Kosarzyska - Zamek Pieniny - Polana Wyrobek - Bajków Groń - Sokola Perć - Czerteż - Czertezik - Przełęcz Sosnów - Sokolica - Przełęcz Sosnów - Krościenko (rynek)

Widok na Tatry z Sokolicy tuż przed zachodem słońca
Widok na Tatry z Sokolicy tuż przed zachodem słońca

niedziela, 9 lutego 2020

Rudawy Janowickie: nowy przebieg szlaków w okolicach Trzcińska

Wędrując w początkach listopada 2019 roku po Rudawach Janowickich, postanowiliśmy kolejny raz odwiedzić Góry Sokole wraz z ich dwoma charakterystycznymi szczytami - Sokolikiem i Krzyżną Górą. Dojechawszy autem do Trzcińska, szybko zorientowaliśmy się, że znany nam doskonale niebieski szlak, wiodący najkrótszą drogą znad Bobru na Przełączkę (skąd już tylko parę kroków na Sokolik), został skasowany, trudno było nawet dostrzec ślady po nim. Szybko okazało się jednak, że szlak niebieski z Trzcińska wciąż istnieje, ale został poprowadzony śladem dawnego szlaku żółtego, który z kolei zupełnie zniknął z okolic Trzcińska.

sobota, 1 lutego 2020

Zima w Pieninach, czyli dwa oblicza przełomu Dunajca (2)

Dwa dni po pierwszej wędrówce Drogą Pienińską wzdłuż przełomu Dunajca powróciliśmy w to samo miejsce; tym razem jednak przywitała nas piękna słoneczna pogoda, bezchmurne niebo i zauważalny mróz, co pozwoliło nam ujrzeć zupełnie inne oblicze uroczej trasy między Szczawnicą a Czerwonym Klasztorem.

Kapitalna gra światła i cieni, możliwa dzięki niespotykanemu ukształtowaniu terenu, nieustająco cieszyła i czarowała zarazem nasze oczy, stanowiąc też nie lada wyzwanie dla prób jej uchwycenia w obiektywie aparatu.

Trzy Korony w pełnym słońcu, widziane z polany w Czerwonym Klasztorze
Trzy Korony w pełnym słońcu, widziane z polany w Czerwonym Klasztorze

wtorek, 28 stycznia 2020

Zima w Pieninach, czyli dwa oblicza przełomu Dunajca (1)

Początek roku 2020 przywiódł nas w Pieniny. Sporo czasu spędziliśmy nad Dunajcem, spacerując "Drogą Pienińską" wzdłuż przełomu tej rzeki. Dwukrotnie przebyliśmy ok. 20-kilometrową trasę Szczawnica-Czerwony Klasztor (i z powrotem), jednak w zupełnie odmiennych warunkach atmosferycznych. Pierwsza wędrówka miała miejsce w pochmurną niedzielę, przy intensywnych opadach śniegu; druga zaś w słoneczny mroźny wtorek. Stworzyło nam to okazję do poznania dwóch zupełnie odmiennych wizerunków imponującego przełomu Dunajca wraz z jakże różniącymi się od siebie krajobrazami towarzyszącymi tym spacerom. Zapraszamy na fotorelację obrazującą dwie twarze jednej z najwspanialszych pienińskich tras; co ważne - dostępnej dosłownie dla każdego, bez względu na kondycję.

W tym artykule - wariant śnieżno-pochmurny (5 stycznia 2020 r.), pod tym zaś linkiem przełom Dunajca pod bezchmurnym niebem (7 stycznia 2020 r.).

Początek Drogi Pienińskiej przy przystani flisackiej w Szczawnicy
Początek Drogi Pienińskiej przy przystani flisackiej w Szczawnicy

niedziela, 19 stycznia 2020

"Oldschoolowy" mercedes na placu Solnym

Jesienne popołudnie na wrocławskim placu Solnym. A tam... klasyczny automobil, jaki nieczęsto można już spotkać na naszych drogach...

Zabytkowy mercedes na placu Solnym
Zabytkowy mercedes na placu Solnym

17 XI 2019 r.

niedziela, 12 stycznia 2020

Cerkiew św. Kosmy i Damiana w Wojkowej

Do położonej u podnóża Gór Leluchowskich (Beskid Sądecki) wioski Wojkowa tym razem dotarliśmy samochodem od strony Powroźnika, jednak można tu też dojść nieznakowaną ścieżką z Dubnego (docieramy do końca alfaltowej drogi we wsi, a następnie kontynuujemy wędrówkę na północ), która w pewnym momencie krzyżuje się z żóltym szlakiem. Na tym skrzyżowaniu skręcamy w prawo i podążąjąc za znakami dochodzimy do drewnianej cerkwi świętych Kosmy i Damiana, będącej celem również i naszej wizyty.

Cerkiew pw. św. Kosmy i Damiana z 1790 lub 1792 r. zbudowana została w stylu zachodniołemkowskim. Wewnątrz zachował się oryginalny wystrój cerkiewny. Warto zobaczyć przede wszystkim najstarszy zabytek - rokokowy ikonostas (XVIII w.) w typie karpackim, złożony z pięciu poziomów ikon. Dolny rząd tworzą ikony główne, kolejny - prazdniki oraz mandylion, powyżej można rozpoznać sylwetki apostołów, a nad nimi - proroków i Ojców Kościoła. Pośrodku widnieje przedstawienie Chrystusa Tronującego, a w koronie ikonostasu - postacie patriarchów. Na uwagę zasługuje także ukończona tuż przed wybuchem II wojny światowej polichromia z 1938 roku.

Po wysiedleniu ludności łemkowskiej w latach 1945-1947, cerkiew została przemianowana na kościół rzymskokatolicki, który funkcjonuje obecnie kościół filialny pod tym samym wezwaniem parafii św. Jakuba Młodszego Apostoła w Powroźniku w dekanacie Krynica-Zdrój. Cerkiew wpisano na listę zabytków w 1964 roku. Została włączona do małopolskiego Szlaku Architektury Drewnianej.

Data odwiedzin: 14 IX 2019r.

Cerkiew w Wojkowej
Cerkiew w Wojkowej