1 maja 2017 roku postanowiliśmy urządzić sobie pochód... na Wielką Sowę. Około godziny 8:30 przybyliśmy pociągiem z Wałbrzycha na przystanek w Ludwikowicach Kłodzkich, skąd wyruszyliśmy w górę szlakiem zielonym w kierunku Lisich Skał i przełęczy Kozie Siodło. Po kilkunastu minutach już z perspektywy solidnego wzniesienia mogliśmy podziwiać jeden z najbardziej imponujących obiektów inżynieryjnych na fenomenalnej linii Wałbrzych-Kudowa, a mianowicie zabytkowy wiadukt kolejowy w Ludwikowicach.
Po nieco ponad godzinie konsekwentnej wędrówki pod górę krajobraz zaczął się szybko zmieniać. Piękna słoneczna wiosna zaczęła ustępować miejsca równie pięknej, śnieżnej zimie.
Tu i ówdzie przebijały się atrakcyjne widoki...
... błękit niepodzielnie panował na niebie...
... aż w pewnej chwili ukazała się Sowa, a właściwie wieża widokowa na jej szczycie.
Choć to już maj, ścieżka wciąż utrzymała zimowe atrybuty.
Po ponad dwóch godzinach marszu dotarliśmy do przełęczy Kozie Siodło, na mapach oznaczanej także jako Czarny Niedźwiedź (888 m n.p.m.).
Z przełęczy ruszyliśmy w dalszą drogę szlakiem czerwonym (fragment głównego szlaku sudeckiego), przechodząc m.in. przez rozdroże pod Wielką Sową. Zima wciąż ani myślała dopuścić do głosu wiosnę, choć środkiem ścieżki spływał całkiem okazały strumyk, zasilany stopniowo roztapiającym się śniegiem.
W końcu, po ponad trzy i półgodzinnej wędrówce osiągnęliśmy szczyt Wielkiej Sowy. Jak się okazało, właśnie tego dnia odbywało się tu oficjalne otwarcie sezonu turystycznego w Górach Sowich, czy też raczej sezonu letniego. Na kilku stoiskach można było napić się kawy i herbaty, zjeść pieczoną kiełbaskę, czy też rozpieścić swe podniebienie domowymi wypiekami. Rzecz jasna, skorzystaliśmy z niektórych ww. możliwości :)
Po 30-40-minutowym odpoczynku pożegnaliśmy się z nadzwyczaj tego dnia tłoczną i gwarną Sową, kontynuując marsz szlakiem czerwonym, w kierunku schroniska... "Sowa".
Można powiedzieć, że schronisko to stanowiło swoistą bramę do zimowej (tudzież wiosennej, zależy od perspektywy i kierunku wędrówki) aury. Poniżej zabudowań "Sowy" bowiem śnieg nagle zniknął nam z oczu. A przy położonym nieco dalej w dół schronisku "Orzeł" właściwie królowała już wiosna.
Za schroniskiem czekało nas ostre zejście do Przełęczy Sokolej. Na tym odcinku skupialiśmy się głównie na panowaniu nad nogami, które aż paliły się do biegu "z górki na pazurki" :)
Po minięciu przełęczy mogliśmy nieco odetchnąć i wciąż cieszyć się kapitalnymi widokami.
Wielka Sowa jeszcze przez pewien czas wciąż była widoczna...
... my zaś trzymaliśmy się szlaku czerwonego, zmierzając do Jedliny Zdroju przez rozdroże pod Moszną i masyw Włodarza.
Po dłuuugiej wędrówce, około godz. 15:45 dotarliśmy do przystanku kolejowego Jedlina Zdrój (nie wchodząc do samego miasta), gdzie mogliśmy wreszcie odpocząć w oczekiwaniu na szynobus do Wałbrzycha. Pierwszomajowy pochód uznaliśmy za zakończony :)
Data wyprawy: 1 V 2017 r.
Długość trasy: 25 km 950 m
Czas przejścia: 7 godz. 7 min. (nie uwzględnia odpoczynku na Wielkiej Sowie)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie nam bardzo miło, Drogi Czytelniku, Droga Czytelniczko, jeśli zostawisz tu swój komentarz :)